Elie Saab Elixir jak kreacje haute couture.
Kolejna recenzja na moim blogu poświęcona jest wodzie perfumowanej Elie Saab Elixir, z jednej strony zaskakującej nowoczesnością, a z drugiej mającą w sobie nutę klasy i elegancji przypominającą najlepsze czasy perfumiarstwa. To kompozycja, o której można mówić godzinami, bo nie jest oczywista, bowiem wyróżnia się wielowymiarowością, podobnie jak kreacje haute couture tworzone przez Eliego Saaba - dopracowane w każdym detalu, stworzone z myślą o kobiecie wyjątkowej, pewnej siebie i świadomej swojej wartości. To zapach z charakterem, pełen sprzeczności, które ostatecznie tworzą harmonijną całość. Wiem, banalnie to zabrzmiało, ale nie sposób przejść obok niego obojętnie - od pierwszego kontaktu budzi emocje, od ciekawości po zachwyt.
Jak pachną perfumy Elie Saab Elixir?
Zapach Elixir to podróż od wspomnień po zmysłowe doznania. Moim osobistym marzeniem zapachowym jest posiadanie wersji Elixir Love w ciemnoczerwonym flakonie, ale przyznaję, że klasyczna odsłona z 2023 roku zupełnie mnie urzekła. Pamiętam doskonale rok 2011, kiedy Elie Saab po raz pierwszy wkroczył do świata perfum, wtedy zapach nazwany po prostu Elie Saab był nowoczesny, pudrowy i pełen światła. Dzisiejszy Elixir to można powiedzieć jego dojrzalsza siostra, bardziej zmysłowa, głębsza kompozycja. W składzie znalazł się irys i tzw. „akord miłosny” - element opracowany specjalnie dla tej wody perfumowanej, mający pobudzać potrzebę uwodzenia i przywiązania. Brzmi romantycznie, wręcz bajkowo, ale gdy poznajemy ten zapach bliżej, dostrzegamy w nim także chłód i szlachetność.... metalu (przeczytajcie dalej dlaczeo). To połączenie ciepła i dystansu, emocji i opanowania. I może właśnie dlatego „Elixir” tak trafia w gust współczesnych kobiet - tych, które potrafią łączyć siłę z delikatnością, a luksus z codziennością.
Na mojej skórze rozwija się niczym opowieść: pierwsze nuty są chłodne, metaliczne, wręcz mineralne - to właśnie irys w całej swej okazałości. Potem pojawia się delikatna, sucha słodycz, przypominająca kosmetyki z dawnych lat. Czuję w Elixir coś nostalgicznego, zapach kredy czy pudru. Zaskakuje mnie też nuta migdałowa, miękka i słodka, przywołująca wspomnienie białych cukierków z dzieciństwa czyli "landrynek migdałowych" - tak tych, które rozpływały się w ustach i zostawiały lekko mleczny, midałowy posmak.
Opórcz irysa i specjalnego "akordu miłosnego" nie podano więcej składników zapachowych na oficjalnej stronie producenta, ale ja wyczuwam w nim bursztyn, jaśmin, może nawet odrobinę paczuli i ambry. Z czasem robi się coraz cieplejszy, lekko korzenny, jednak cały czas jest otulający i sensualny. W chłodne dni pokazuje się z najlepszej strony - wtedy jego głębia staje się wyraźniejsza, a metaliczny ton łagodnieje. W upale natomiast "traci oddech", jakby wolał pozostać zapachem zimowych wieczorów.
Flakon.
Buteleczka Elie Saab Elixir od razu przyciąga wzrok, jest masywna, solidna, wykonana z grubego szkła, co więcej, "widać w niej rękę" projektanta, dla którego detal ma znaczenie. Nie jest to flakon przerysowany, ale zdecydowanie wyrazisty i luksusowy. Złoty korek dodaje mu szlachetności, a tłoczone logo marki stanowi wymowny akcent. To typ flakonu, który aż prosi się, by stać na widocznym miejscu; nie ukryty w szufladzie, lecz wystawiony na toaletce obok ulubionej biżuterii.
Bardzo fotogeniczny, co docenią wszystkie miłośniczki fotografii zapachowej, na zdjęciach wygląda jeszcze bardziej luksusowo niż w rzeczywistości. Cieszy mnie też fakt, że jest praktyczny: przez przezroczyste szkło widać, ile płynu jeszcze pozostało, zakrętka trzyma się pewnie, dzięki czemu można bez obaw nosić go w torebce. Wystarczy spojrzenie, by wiedzieć, że mamy do czynienia z produktem ekskluzywnym.
Podsumowanie.
Elixir nie jest zapachem głośnym, nie ciągnie się jak "ogon komety", ale ma w sobie coś magnetycznego. W pierwszych minutach potrafi błysnąć intensywnością, potem łagodnieje, otula niczym kaszmirowy szal. Na mojej skórze utrzymuje się maksymalnie cztery godziny, natomiast po tym czasie pozostaje tylko delikatna mgiełka, ledwie wyczuwalna, choć wciąż wytworna, elegancka. Dla jednych to będzie wada, dla mnie zaleta; w niektórych sytauacjach nie lubię, gdy zapach narzuca się otoczeniu, wówczas wolę, gdy pozostaje sekretem, wyczuwalnym, "dostrzegalnym" tylko z bliska. Trwałość jak już wiecie nigdy nie była dla mnie najważniejszym kryterium czy wyznacznikiem prestiżowych perfum, zdecydowanie istotniejsze jest to, jak perfumy się zachowują, jaką natychmiastową emocję budzą, czy mają w sobie „to coś”, co sprawia, że sięgam po nie ponownie i pragnę więcej i więcej. Elixir to wszystko w sobie ma. Każde psiknięcie przenosi mnie w inny nastrój, trochę melancholijny, trochę romantyczny.
![]() |
Zdjęcie kobiety pachnącej pięknymi perfumami stworzone z pomocą AI. |
Ps. Jakiej kobiecie pasują perfumy Elixir?
Wieczór był mroźny, powietrze miało w sobie ten charakterystyczny, ostry zapach zimy, szczypiący w nozdrza. Śnieg skrzypiał pod obcasami, a ulica tętniła światłami i dźwiękami miasta. Ona ubrana w długie futro kremowego koloru, z włosami upiętymi w klasyczny kok stała przy krawężniku, czekając, aż kierowca otworzy drzwi limuzyny. W dłoni trzymała czarną kopertówkę, na ustach miała intensywnie czerwoną szminkę, która kontrastowała z gładką cerą. Z każdym jej ruchem unosił się subtelny aczkolwiek kuszący ślad zapachu Elie Saab Elixir, Przechodnie odwracali się, choć sami nie wiedzieli, dlaczego. Gdy wsiadła do auta, wnętrze natychmiast wypełniło się aurą luksusu i tajemnicy. Nie potrzebowała biżuterii, by błyszczeć, wystarczyła jej obecność i ten zapach. Kierowca zamknął drzwi, a w świetle latarni odbił się złoty blask flakonu, który trzymała w dłoni. Limuzyna ruszyła, zostawiając za sobą smugę perfum - jak ślad kobiety, która wie, że nie musi się zatrzymywać, by zostać zapamiętaną.
Elixir to zapach kobiety dojrzałej emocjonalnie, ale niepozbawionej fantazji. Takiej, która zna swoją wartość i potrafi sprawić, by inni też ją dostrzegli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za przeczytanie artykułu. Zapraszam do skomentowania.