Dlaczego 300 flakonów perfum to styl NO MONEY, a nie OLD MONEY?
Posiadanie perfum jest przyjemnością, pasją, a czasem nawet formą sztuki. Jednak kiedy kolekcja rośnie do setek flakonów, pojawia się pytanie – czy to nadal eleganckie hobby, czy już kłopotliwe przyzwyczajenie? Z perspektywy estetyki i prestiżu tzw. OLD MONEY liczy się klasa, minimalizm i spójny wizerunek. Tymczasem ogromna liczba butelek – zwłaszcza przypadkowych lub nieużywanych – to bardziej styl NO MONEY: chaos, brak selekcji i złudny luksus. Zapraszam do przeczytania dalszej części mojego wpisu: Od pasji do uzależnienia - prawda o stylu NO MONEY w perfumach.
Przez lata zgromadziłam 300 flakonów - część to prezenty od bliskich i znajomych, część wygrane w konkursach, inne kupione z ciekawości. Choć nie planuję zwiększać kolekcji, już wiem, że taka liczba potrafi frustrować.
5 faktów dlaczego posiadanie dużej ilości perfum jest frustrujące:
- Brak miejsca. Małe mieszkanie, kawalerka, łazienka połączona z toaletą, niewielka kuchnia. Zmieści się szafa, łóżko, komoda pod tv i stolik. Wybranek serca denerwuje się, że wszędzie pełno stojących, leżących perfum, swoisty skład "zabawek", które nawet jak się pięknie ułoży, będą zagracać. Wobec czego lądują w różnych pojemnikach albo na półce w łazience, gdzie szybciej tracą jakość. Nie daj Boże w piwnicy. Denerwujecie się, że niczego nie możecie znaleźć. U zwolenników minimalizmu to fakt nie do zaakceptowania.
- Gdzie Twój signature scent? Posiadanie ogromnej ilości flakonów daje możliwość wyboru zapachu w zależności od stroju i nastroju, ale nie jest wtedy kwintesencją osoby, która go używa (idąc tropem stylu OLD MONEY). Frustrujące jest, jeśli nie wiemy co na siebie włożyć a perfumy są jak ubranie, jeśli nie będą do nas pasować, będziemy źle czuli się przez cały dzień. Kto chce być zapamiętany przez otoczenie, kojarzony z profesjonalizmem, z czymś pozytywnym, znanym, lubianym niech wybierze jeden ulubiony zapach, będący jego osobistym podpisem, kodem, znakiem. Zawsze mówię jednym zdaniem: Jak Cię czują, tak Cię piszą.
- Brak cierpliwości. Posiadanie dużej ilości perfum osłabia naszą cierpliwość. Chciałoby się jak najszybciej zużyć ten 100 ml flakon, zapachy niektórym z nas szybko się nudzą albo nie są już modne. I odwrotnie, szkoda nam szybko zużyć piękną buteleczkę, w obawie, że nie będziemy mogli sobie pozwolić na kolejne. Koło się zamyka. Oszczędzanie i trzymanie perfum na tzw. "czarną godzinę" w tym przypadku dobre nie jest, zapachy też mają swoją datę przydatności (niektóre firmy podają na kartoniku).
- Uzależnienie zakupowe. Wydaje się pozytywne, ponieważ znajomi chwalą kolekcję, testują Wasze zdobycze, robicie spotkania, masę fotek i puszczacie na znany serwis społecznościowy, liczycie lajki i gratulujecie sobie, jak macie dobrze, jesteście inspiracją. Mieliście z galerii wrócić z nową kurtką na zimę i bucikami dla synka a wracacie z nowymi perfumkami od projektanta. Wychodzicie z założenia, że skoro nie pijecie, nie palicie, nie wydajecie dużo na jedzenie to Was stać, po prostu nie możecie się oprzeć i tyle. Powoli otwieracie pudełeczko z magicznym płynem w środku, aplikujecie na nadgarstek i po chwili z rozżaleniem stwierdzacie, że jednak to nie to co chcieliście, jakoś inaczej teraz pachnie. Frustracja i żal, bo to kolejne, setne perfumy, które nie spełniają oczekiwań. Polecam wrócić do punktu nr 2.
- Lęk. Niech zgadnę; nie zaprzeczycie (jeśli naprawdę kochacie i kolekcjonujecie perfumy), że przynajmniej raz w życiu nie pomysleliście o tym co byście zrobili gdyby coś się z nimi stało; kradzież, zdarzenie losowe. Perfumy to niewątpliwie dzieła sztuki, którymi wypada się chwalić, ale trzeba z nich też korzystać póki nie będzie za późno.
Styl NO MONEY vs OLD MONEY
- OLD MONEY – kilka luksusowych, dopasowanych zapachów: jeden dzienny, jeden wieczorowy, jeden na wyjątkowe okazje.
- NO MONEY – dziesiątki lub setki flakonów, z których większość jest rzadko używana, przypadkowa lub wątpliwej jakości.
Minimalizm i selekcja paradoksalnie mogą być bardziej prestiżowe niż wielka, nieuporządkowana kolekcja.
Zalety posiadania dużej ilości perfum:
- Element dekoracyjny pomieszczenia
- Potrzebne narzędzie do prowadzenia spotkań zapachowych czy pracy w sklepie kosmetycznym
- Ogromna wiedza o składnikach
- Inspiracja do twórczości i fotografii
- Możliwości testów i porównań
Duża kolekcja perfum może zachwycać jako dekoracja, źródło wiedzy i inspiracji, a także być praktycznym narzędziem w pracy czy twórczości. Jednak prawdziwy prestiż w duchu OLD MONEY rodzi się wtedy, gdy z bogactwa wyboru wyłonimy tylko te zapachy, które naprawdę nas definiują, tworząc spójną i luksusową wizytówkę stylu.
Kiedy pasja staje się problemem?
Nadmierne kupowanie perfum może być związane z:
- chęcią poprawy nastroju (mechanizm podobny do shopping therapy),
- rekompensowaniem sobie pustki lub stresu,
- brakiem kontroli nad wydatkami,
- krótkotrwałą euforią po zakupie, którą szybko zastępuje poczucie winy lub rozczarowanie.
Takie zachowania mogą towarzyszyć depresji lub innym problemom emocjonalnym. Warto obserwować swoje reakcje i w razie potrzeby skonsultować się z psychologiem. Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, niniejszy wpis nie stanowi porady, jest zbiorem odpowiedzi i wiadomości prywatnych odnośnie rolki na instagramie (link poniżej).
Jak zachować umiar w kolekcjonowaniu perfum?
- Planujcie zakupy i trzymajcie się listy.
- Doceniajcie zapachy, które już macie, testując je w różnych porach dnia i sezonach.
- Wymieniajcie się flakonami zamiast kupować nowe.
- Stawiajcie na jakość, a nie ilość - luksus to selekcja, nie nadmiar.
Podsumowanie:
300 flakonów może wyglądać imponująco, ale z perspektywy stylu i prestiżu nie jest to OLD MONEY. Prawdziwa klasa to wybór kilku wyjątkowych zapachów, które idealnie nas definiują, zamiast gromadzenia setek przypadkowych butelek. Jak się zapatrujecie na to wszystko? W tym momencie tkwię po środku. Warto by zachować umiar, promocje na każdym kroku kuszą i zachęcają do kupna. Czy mi się uda wyjść z tych 300 flakonów? Tego nie wiem, ale jak wyżej napisałam, skończyłam z kupowaniem, mam bardzo dużo perfum, które wymagają korzystania z nich, odkrywania na nowo, testowania o różnych porach dnia, aby wyczuć w nich wyjątkowe składniki. Doceniajmy to, co mamy, nie szukajmy niczego na siłę.
Kasiu, bardzo ciekawy tekst. Powiem Ci, że ja też mam sporą liczbę perfum i zgadam się w pewnym sensie to jest nie tylko zaleta, ale i wada... No właśnie, który zapach dzisiaj wybrać? Ten, a może ten? U mnie dochodzi to tego jeszcze jedno: nie raz wieczorem myślę sobie, że na drugi dzień popstrykam się jakimś pachnidełkiem, a rano, gdy np. wychodzę do pracy zapominam o tym i używam całkiem innego! :(
OdpowiedzUsuńKasiu Droga!!! Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Ci miłej, słonecznej soboty!!! Mam nadzieję, że dzisiaj nie jesteś w pracy i możesz cieszyć się długim weekendem i tą wspaniałą, słoneczną, gorącą pogodą (jak ja bym chciała żeby tak było cały rok...)!!!